Siedzieliśmy w autobusie już od kilku minut, a Patryk nie odezwał się ani słowem. Tylko patrzył na mnie, jakbym była jakimś okazem w muzeum. Denerwowało mnie to. Mówił, że chce pogadać, a tymczasem nie wydał z siebie ani słowa.
- Zamierzasz coś powiedzieć? - zapytałam zirytowana. Najpierw mi się narzuca i mówi, że chce tylko porozmawiać, a jak przychodzi co do czego to siedzi bez słowa. Dziwak.
- Zamierzam - odpowiedział - Chcę wiedzieć o tobie więcej - oznajmił.
- Dlaczego? - spytałam - Przecież mnie znasz.
- A przypominasz sobie, żebyśmy kiedykolwiek rozmawiali ze sobą? - po krótkim zastanowieniu pokręciłam przecząco głową - Właśnie. Znam cię tylko powierzchownie. Wiem to, co inni o tobie mówili. Chcę się o tobie dowiedzieć od ciebie.
- Dlaczego?
- Bo mi się podobasz - powiedział z nonszalancją.
- Tak nagle zaczęłam ci się podobać? Z dnia na dzień?
- Zawsze mi się podobałaś - odparł.
- Cóż, wybrałeś dziwny sposób na okazywanie tego.
- Każdy chłopak musi do czegoś dojrzeć. Najlepszym sposobem, aby to osiągnąć jest uczenie się na błędach. Co z tego, że inni mówią, że tak nie wypada. Trzeba się o tym przekonać na własnej skórze.
Głębokie. Mimo że dowiedziałam się, o co mu chodzi, nadal mu nie wierzyłam. Zawsze byłam nieufna.
- Dobrze. Co chciałbyś wiedzieć?
Uśmiechnął się.
- Wszystko.
Więc rozmawialiśmy. O wszystkim. O szkole, rodzinie, problemach, zainteresowaniach i zwykłych błahostkach. Patryk był bardzo zaangażowany, jednak pozostawał tak samo irytujący, jak go zapamiętałam.
Przez cały ten czas uważałam, że jest głupim, rozpieszczonym i bogatym dzieciakiem. Nie sądziłam, że może okazać się inteligentny i - na swój sposób - zabawny. Czuł się swobodnie w moim towarzystwie.
Za każdym razem, gdy dostawał odpowiedź na swoje pytanie, szczerzył się jak dziecko. Chłonął moje słowa z coraz większą ciekawością. Zadawał co raz więcej pytań. Czasem zbyt osobistych. Jednak było to bardziej interesujące, niż jazda w ciszy.
- Zanudzam cię? - zapytał, gdy się zamyśliłam. Zastanawiałam się nad tym, co mama ugotowała dziś na obiad. Zrobiłam sobie rano dwie kanapki, które zdołałam zjeść w międzyczasie. Jednak to chyba za mało. Teraz boleśnie odczuwałam tego skutki. Byłam okropnie głodna.
- Nie, nie. Przepraszam, zamyśliłam się.
Patryk uważnie mi się przyjrzał.
- Coś się stało? Zadałem niestosowne pytanie?
- Nic takiego. Zgłodniałam odrobinę.
Chłopak uśmiechnął się. Wziął swój plecak i zaczął w nim grzebać. Po chwili wyjął małe pudełeczko.
- Wiem, że to niewiele, ale jednak coś - powiedział, odkrywając pokrywkę.
W środku znajdowała się sałatka. Z pomidorem, papryką, ogórkiem serem fetą i oczywiście sałatą. Jedna z moich ulubionych. Podał mi ją.
- Co robisz? - zapytałam, kiedy dorzucił do tego mały, srebrny widelczyk.
- Bon appetit - rzucił w odpowiedzi - mama stwierdziła, że jem za mało owoców i warzyw. Dziś zjadłem już dwie takie porcje. Normalnie byłbym głodny, jednak zdołałem przemycić z kuchni kilka kanapek - powiedział.
- Och. Dzięki, nie wiem jak ci się odwdzięczę. Umieram z głodu - powiedziałam, po czym zaczęłam zjadać to małe cudo. Od dziecka uwielbiałam wszelkiego rodzaju rośliny jadalne. Rodzice zawsze mówili mi, że jestem odmiennym dzieckiem. Gdy w przedszkolu na obiadach wszyscy chowali nietkniętą surówkę pod kupkę ziemniaków, ja zjadałam ją ze smakiem.
- Dobra, prawda? Mama zapisała się kiedyś na kurs robienia sałatek. Osiągnęła w tym mistrzostwo.
Rzeczywiście, to było przepyszne. Pokiwałam głową. Patryk uśmiechnął się.
- Powiedz mi coś o sobie - rzekłam, gdy już otwierał usta. Dużo już się o mnie dowiedział. Teraz ja chciałam poznać jego.
- Dobrze - powiedział - Jakieś konkrety?
Zastanowiłam się. Palnęłam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi na myśl.
- Jeździsz na nartach albo na snowboardzie? - przecież był środek zimy. Za trzy tygodnie zaczynały się ferie zimowe. Ja wybierałam się z rodzicami na narty w góry.
- Snowboard. Pamiętam, jak zaczynałem się uczyć. Miałem ze cztery lata.
- Umiesz jakieś triki?
- Mogę pochwalić się tytułem mistrza kategorii juniorów, który zdobyłem w snowparku w Białce Tatrzańskiej - odparł ze śmiechem.
Więc stąd ta wysportowana sylwetka.
- Aleś ty skromny - zażartowałam.
Patryk uśmiechnął się.
- Mam jeszcze wiele zalet.
Okej, zrobiło się odrobinę niezręcznie. Ja jadłam sałatkę. On znów się mi przyglądał. Nie mogłam go zrozumieć. Czasem dało się z nim normalnie porozmawiać. Czasem zachowywał się jak totalny dupek.
- Gdzie byłeś przez ten rok? - zapytałam. To była chyba jedyna rzecz dotycząca jego osoby, która na prawdę mnie interesowała. Chłopak na moment przestał się uśmiechać.
- To nie jest dla mnie zbyt przyjemny temat rozmowy - powiedział. Jego głos się zmienił. Patryk wyraźnie posmutniał. Nie chciałam zbyt naciskać na widocznie niekomfortowy temat dyskusji.
- Gdybyś był owocem, to jakim?
Wybuchnął śmiechem.
- Skąd takie pytanie?
- Stąd, że jest takie odmienne. Jaki jest sens pytać o zwykłe i oczywiste rzeczy?
- Nie mam pojęcia. Chyba pomarańczą.
- Dlaczego?
- Na zewnątrz twarda, w środku kwaśna. Nie ma miejsca na słodkości. A ty?
- Arbuzem - uśmiechnęłam się - Twardy na zewnątrz, słodki w środku, lecz zdarzają się pestki, nawet dość często. Zjadasz go, zostawiając pestki i skórkę.
Spojrzał na mnie. Jego jadeitowe oczy błyszczały. Wpatrywał się w moje z taką intensywnością, jakby zobaczył ósmy cud świata. Normalna dziewczyna byłaby teraz w siódmym niebie. Właśnie. Normalna.
- Ubrudziłam się gdzieś? - zapytałam.
Patrzył jeszcze przez chwilę, po czym odwróci głowę w stronę kierunku jazdy.
- Nie - odparł.
Dojeżdżaliśmy do Targowa. Patryk nie odezwał się już ani słowem. Wrócił mu jego zwykły humor, wolał się jednak tylko na mnie gapić. Zaczynałam już powoli się do tego przyzwyczajać.
Wstałam z miejsca, aby nacisnąć guzik, który informował kierowcę, żeby zatrzymał się na najbliższym przystanku. Właśnie miałam wychodzić, gdy usłyszałam:
- Do jutra.
Pogodzona z faktem, że codziennie będę się z nim widywać, odparłam:
- Do jutra.
Kocham to cudo! <3 Pisz pisz pisz!! :*
OdpowiedzUsuńFajnie że robisz to co lubisz i piszesz opowiadania ja niestety nie mam aż tyle czasu na to żeby pisać tak jak kiedyś na różnych blogach teraz poświeciłam się uczelni fotografii i blogu właściwie o wszystkim tylko że chwilowo jest bardzo kosmetyczny :)
OdpowiedzUsuńSuper! Fajnie, że ona nie jest taką typową dziewczyną i nie leci na byle kogo. Ciekawa jestem co się stało Patrykowi "wcześniej". Czekam na dalsze rozdziały. ;)
OdpowiedzUsuńPS informuję o zmianie adresu mojego boga:
miss-everdeen.blogspot.com
Kiedy następna część ?
OdpowiedzUsuńMam teraz bardzo zawalony tydzień w szkole, ale jak mi się uda, to być może pojawi się jutro (czwartek) wieczorem
Usuń