Zaciekawiona, ale zarazem odrobinę przestraszona, zapukałam w drzwi gabinetu dyrektora, który znajdował się tuż obok pokoju nauczycielskiego. Po krótkiej chwili usłyszałam stłumione słowo "proszę". Otworzyłam drzwi i powoli weszłam do środka.
Rzadko bywałam w tym miejscu. Zazwyczaj posyłali mnie tu nauczyciele w różnorakich sprawach. Nigdy jednak nie wylądowałam na dywaniku.
Pokój urządzony został w kolorach brązu i beżu. Po przeciwnej stronie od wejścia stało biurko z dwoma krzesłami po przeciwnych stronach. Meble wykonano z drewna o głębokim, ciemnym odcieniu. Głównym oświetleniem było wielkie okno umiejscowione naprzeciwko drzwi. Charakteru nadawały temu pomieszczeniu wysokie po sufit regały, po brzegi wypełnione książkami. Nie był to duży gabinet. Raczej gabinecik.
Na krześle siedział dyrektor. Wysoki i szczupły facet między czterdziestką a pięćdziesiątką na karku. Miał wielki, szpiczasty nos, wąską i podłużną twarz oraz szare oczy. Przez środek głowy biegł szeroki pas łysiny, zostało mu jednak trochę włosów. Uczniowie przezywali go Łysy. Niezbyt oryginalne, lecz trafne.
Nie był w tym pomieszczeniu sam. U jego boku stała pani Skrzypczyk z dość nieciekawą miną. Właśnie zastanawiałam się, o co w tym wszystkim chodzi, gdy dyrektor bez zbędnej straty czasu oznajmił:
- Doszły mnie słuchy, że niezbyt miło przywitałaś dziś nowego ucznia, Patryka Sowickiego.
Łysy spojrzał na mnie wyczekująco. Pewnie sądził, że zacznę go przepraszać i powiem, że nigdy więcej się to nie powtórzy. Ha! Wolne żarty.
- Tak się składa, że znam Patryka już od pewnego czasu. Jesteśmy dobrymi kolegami - małe kłamstwo dla większego dobra.
- Nie brzmiało to jak sprzeczka dobrych kolegów. Widać było w tobie agresję, więc się zaniepokoiłam - wtrąciła nauczycielka.
- Nie ma powodu do obaw, proszę mi wierzyć. To była zwykła koleżeńska wymiana zdań.
Podczas moich odpowiedzi dyrektor oparł podbródek na złączonych w palcach rękach i uważnie się przyglądał. Typ obserwatora.
- Dobrze, możesz iść z powrotem na lekcje. Wolałbym jednak nie spotkać się znów tutaj w podobnej sytuacji - oznajmił po chwili.
Kiwnęłam twierdząco głową i powoli wyszłam z gabinetu. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się. O przeciwległą ścianę opierał się Patryk, jak zwykle z tym swoim wiecznym uśmieszkiem na twarzy. Chyba nigdy się od niego nie uwolnię.
- Jesteśmy dobrymi kolegami, hę? Cóż, nie wiedziałem, że sprawa między nami tak szybko się toczy.
Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
- Przepraszam, spieszę się na lekcję.
Za chwilę miał rozbrzmieć drugi dzwonek, oznaczający początek lekcji. Między długą przerwą a zajęciami mieliśmy dodatkowe kilka minut na dojście do klas, lub, jak w przypadku WFu, przebranie się w strój do ćwiczeń.
- Wiem. Chciałem tylko pogadać. Same sztywne osoby w tej szkole. Tylko ty mnie interesujesz.
Mimo, że nadal byłam zirytowana jego nagłym pojawieniem się z powrotem w moim życiu, zrobiło mi się go żal. W tym liceum na prawdę było mało ciekawych osób. Pamiętałam, jak w pierwszym dniu zajęć próbowałam znaleźć sobie znajomych. Nic z tego nie wyszło. Miałam jednak Michała. Jeden taki przyjaciel to jak milion innych.
Patryk był sam. W przeszłości ciągle otoczony wianuszkiem znajomych. A teraz? Jedyną znajomą dla niego osobą byłam ja.
- Jeżeli tak bardzo chcesz rozmawiać, to pogadamy w autobusie.
Oczy Patryka rozbłysły w jednej chwili. Na odchodne pomachałam mu ręką. Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi.
Lekcje skończyłam o czternastej pięć. Do autobusu miałam jeszcze godzinę. Nie musiałam jednak siedzieć bezczynnie. Michał już dawno był po zajęciach, lecz jak zawsze czekał na mnie, żeby dotrzymać mi towarzystwa.
- Zdecydowaliście już, co będziecie dziś robić? - zapytałam. Otóż dzisiaj był dla mojego przyjaciela wyjątkowy dzień. Druga rocznica związku.
- Poszliśmy na kompromis. Pójdziemy najpierw na film, a potem na kolację - odparł.
Monika upierała się przy tym, żeby iść do kina. Niestety, w repertuarze znajdowały się tylko komedie i okropne romansidła, które dziewczyna uwielbiała. Michał natomiast wręcz przeciwnie. Kochał filmy akcji oraz sci-fi. Ja też. Dlatego nie dziwiłam się, gdy mówił o tym z taką miną, jakby wypił pół litra soku z cytryny. Nie, żebym miała coś do tego owocu. Uwielbiam go.
Michał nalegał, aby poszli do wykwintnej restauracji. Uwielbiał takie romantyczne klimaty. No i kochał jedzenie. Taki szczegół.
- Dasz radę. Może nawet uda ci się trochę zdrzemnąć na tym filmie.
Monika wybrała najsłodsze romansidło jakie kiedykolwiek powstało. Pozostało mi więc pocieszać przyjaciela.
- Może - odpowiedział.
Siedzieliśmy razem w szatni. To był nasz codzienny rytuał. Po prostu gadaliśmy.
- O co chodziło Łysemu? Czemu trafiłaś na dywanik?
- Skrzypczyk powiedziała mu, że niezbyt miło odnoszę się w stosunku do nowego ucznia.
Michał zaśmiał się.
- W tym przypadku to całkiem naturalna reakcja. Jak z tego wybrnęłaś?
- Powiedziałam im, że jesteśmy dobrymi kolegami i to była tylko koleżeńska sprzeczka. To jednak nie istotne. Wyobraź sobie, że wychodzę z gabinetu dyrektora, a pod drzwiami czeka na mnie ten idiota.
- Łysy? Przecież nie można być w dwóch miejscach na raz - zażartował.
- Nie ten idiota - zaśmiałam się w odpowiedzi.
- Czy on cię przypadkiem nie prześladuje? - zapytał z zaciętą miną. Naprawdę się o mnie troszczył.
- Sama nie wiem, co o tym myśleć. Powiedział, że chce tylko pogadać. Więc pewnie się dzisiaj dowiem o co mu chodzi.
- Myślałem, że nie masz ochoty z nim rozmawiać?
- Bo nie mam. Ale chcę wiedzieć, o co mu chodzi.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zerknęłam na zegarek. Do autobusu miałam piętnaście minut.
- Powinnam się zbierać - powiedziałam - Dobrze wiesz, że nie zbyt lubię szybko chodzić.
Ubrałam kurtkę, szalik i czapkę oraz zmieniłam buty.
Pożegnałam się z Michałem, życząc mu miłej rocznicy. Chłopak tylko spojrzał na mnie i powiedział:
- Nie daj mu się.
Kiwnęłam głową. Jakiekolwiek zamiary ma Patryk, nie zamierzam mu tego ułatwić.
Wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę przystanku. Na szczęście po południu było cieplej, niż gdy rano zmierzałam do szkoły. Nie znacznie, ale jednak.
Patryk już siedział na przystanku. Kiedy podeszłam, aby usiąść, powiedział:
- Już zaczynałem się martwić, że nie przyjdziesz.
Oczywiście zaakcentował to głośnym śmiechem. Zapowiadała się męcząca podróż do domu.
Uwielbiam! L<3 Dodawaj nowe rozdziały bo się niecierpliwię :* :)
OdpowiedzUsuńtrochę długie, ale wytrwałam do końca! :)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na następny rozdział.
http://berry-lifestyle.blogspot.com/
Ej no fajnie,zaczęło się ciekawie,więc się wciągnęłam haha ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb liczę na obs i kom ♥
No no no! Wydaje mi się, że w głębi duszy bohaterka na prawdę chce się z nim zakolegować. Może gada, że on jest idiotą itp, ale wydaje mi się, że z tej nienawiści może wyniknąć niezła znajomość. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział na moim blogu!
Bubblegum.
http://oblakanie.blogspot.com/