piątek, 20 lutego 2015

VI

Nie spodziewałam się, że uda nam się porozmawiać dłużej niż kilka minut. A jednak. Nasza konwersacja trwała już od ponad piętnastu minut, a ja ani razu nie miałam ochoty go uderzyć. Cóż, dobry początek. Okazało się, że Patryk dorwał najnowszą książkę Kinga, której nie miałam jeszcze okazji kupić.
- Mogę ci pożyczyć, jeśli chcesz - zaoferował.
- Dzięki, ale pewnie i tak niedługo ją kupię - odparłam.
Chłopak rozciągnął usta w uśmiechu, który objął także jego oczy. Wokół nich utworzyły się malutkie zmarszczki, co dodało mu uroku.
- Co robisz jutro? - zapytał.
Zbaraniałam. Na dodatek, albo mi się to tylko zdawało, albo wyczułam w jego głosie nutkę zdenerwowania.
- Dlaczego pytasz? - odparłam powoli.
W odpowiedzi przerwał mu hałas dobiegający z szatni. Odwróciłam się, zaciekawiona tym, co się dzieje. Był tam tylko Michał i Monika, większość uczniów zazwyczaj wychodziło na miasto do McDonalda. Mnie nie ciągnęło do śmieciowego żarcia. Wolałam zdrowe posiłki.
Z szatni wypadła Monika. Dziewczyna była ewidentnie wściekła. Skierowała się w stronę wyjścia, po drodze rzucając mi i Patrykowi spojrzenie pełne nienawiści. Nie miałam pojęcia, o co jej chodziło. Przecież nic jej nie zrobiliśmy. Patryk jej nawet nie znał. Przynajmniej tak mi się zdawało, nie widziałam, żeby z nią rozmawiał. Natomiast ja nic jej nie zrobiłam. Owszem, żaliłam się niedawno Michałowi, że spędza z nią tak dużo czasu, że nie mam z nim nawet jak porozmawiać. Od tamtej chwili chłopak podzielał swoją uwagę między mnie a Monikę.
Tuż za Moniką, z szatni wyłonił się Michał. Na jego widok pękło mi serce. Nie był typem twardziela. Nie skrywał swoich emocji. Zawsze mówił to, co myślał. Teraz jego twarz wyrażała rozpacz i wściekłość. Chyba jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Bałam się, w jakim stopniu ta kłótnia wpłynęła na związek mojego przyjaciela.
Tkwił tam jak w transie. Wpatrywał się w drzwi, za którymi zniknęła Monika. Po chwili otrząsnął się i rozejrzał. Jedynymi świadkami tego wydarzenia byliśmy my, to znaczy ja i Patryk oraz pewien chłopak z drugiej klasy. Gdy Michał ujrzał mnie w towarzystwie mojego wroga, osoby, o której nie raz mówiłam mu nie koniecznie pochlebnie, zastygł. Na jego twarzy malowało się czyste zdziwienie. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak blisko Patryka byłam, zaaferowana zachowaniem Moniki. Stałam z nim ramię w ramię, opierając się o ścianę. Chłopak zaoferował mi wcześniej, żebym usiadła, ja wolałam jednak zostać w pozycji stojącej. Dosyć się wysiedziałam na lekcjach.
Michał pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym wszedł do szatni. Nie musiał nic mówić, wiedziałam, że chce porozmawiać.
- Przepraszam na chwilę - rzekłam do Patryka. Nie zwróciłam wcześniej uwagi na jego reakcję na to widowisko. Chłopak nie przejął się tym w ogóle. Nie dziwiłam mu się. Nie znał ani Michała, ani Moniki.
Przytaknął, a ja poszłam za przyjacielem do szatni. Nie była wielka, więc od razu wypatrzyłam chłopaka w przeciwległym kącie sali. Siedział na ziemi, oparty o ścianę. Podkurczył nogi i objął je ramionami, a czoło oparł o kolana. Michał był bardzo wysoki, mierzył ponad metr osiemdziesiąt. Teraz, skulony, wyglądał jak małe i bezradne dziecko.
- Co... Co się stało? - spytałam powoli, kucając obok przyjaciela.
Podniósł głowę. Wiedziałam, że nie ujrzę na niej łez. Rzadko płakał, nawet w takich sytuacjach mu się to nie zdarzało.
- Ona... Podobno ktoś jej powiedział, że całowałem jakąś inną dziewczynę.
- Przecież to bzdura!
- Ty to wiesz, ja to wiem... Ale ona nie. Nie dopuściła mnie nawet do głosu. Najlepsze jest jednak to, że ona uważa, że to ciebie całowałem.
Niedorzeczność.
- Dlaczego stąd wybiegła?
- Powiedziałem, że jeśli mi nie ufa to... nasz związek nie ma sensu.
Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w Michała. Lubiłam Monikę, ale była ona chorobliwie zazdrosna. Wiedziałam, że chłopak naprawdę ją kocha i z jakim bólem musiał wypowiedzieć te słowa.
- Ale ja nie chcę tego kończyć. Ona chyba też nie. Musimy oboje ochłonąć, zanim znów spróbujemy pogadać - rzekł. - A tak właściwie, to co ty tam robiłaś z Patrykiem? Myślałem, że go nienawidzisz.
- Spokojnie, tylko z nim rozmawiałam. Nadal sądzę, że jest dupkiem, ale jakimś cudem udało nam się normalnie porozmawiać - oznajmiłam.
- Cud - mruknął Michał, ponownie opierając czoło o kolana.
- Nie przejmuj się tą kłótnią, dacie radę sobie wszystko wytłumaczyć i wszystko będzie tak, jak dawniej.
Wiedziałam, że nie uda mi się go zbytnio pocieszyć. Byłam w tym kiepska, ale chciałam pomóc. Michał to wiedział. Podniósł głowę i lekko się uśmiechnął.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zadzwonił dzwonek.
Tego dnia skończyłam lekcje wcześniej, ponieważ historyczka się rozchorowała. Do autobusu i tak miałam jeszcze godzinę. Postanowiłam, że pójdę na miasto rozejrzeć się po sklepach. Nie widziałam sensu w zostawaniu w szkole, ponieważ nie miałabym z kim tam siedzieć. Moja klasa już opuściła budynek szkoły, a Michał siedział na geografii.
Spokojnym krokiem ruszyłam w stronę centrum. Miasto nie było olbrzymie, lecz była tam galeria handlowa. Skorzystałam z wolnego czasu i zrobiłam zakupy w drogerii. Nie oparłam się także pokusie wydania resztek swoich oszczędności na ostatnie dzieło Stephena Kinga w empiku. Jeżeli tak dalej pójdzie, tata będzie musiał kupić mi kolejny regał na książki. W pozostałych już mi się nie mieszczą.
Zazwyczaj szłam na przystanek inną drogą. Ze szkoły musiałam przespacerować praktycznie jedną, długą ulicę. Jednak nie opłacało mi się nadrabiać dodatkowych metrów. Pokonałam więc inną drogę do autobusu. Byłam już praktycznie przy przystanku, gdy za rogiem ulicy zobaczyłam Patryka. Chciałam podejść i pokazać mu kupioną książkę, lecz zauważyłam, że chłopak rozmawia przez telefon. Przystanęłam nieopodal. Naprawdę nie chciałam podsłuchiwać. To nie leżało w mojej naturze. Ciekawość jednak wzięła górę nad dobrym wychowaniem.
- Nie, nie udało mi się jeszcze - usłyszałam. - Dałem radę z nią dziś pogadać, ale to na serio nie jest takie łatwe. Nie ufa mi - Patryk stal tyłem do mnie, ale co chwilę rozglądał się dookoła. - Stary, gdyby była - jak mówisz - taka, jak inne, to już wczoraj miałbym ją owiniętą wokół palca! - stał chwilę w ciszy, słuchając odpowiedzi rozmówcy. - Nie, powtarzam ci, nie potrafię zdobyć zaufania Amelii po zaledwie dwóch dniach, ledwo pozwala mi się zbliżyć!
Ach tak. Więc miałam rację. Patryk miał co do mnie jakieś plany, nie koniecznie kierowały nim czyste intencje. A już myślałam, nie, zaczynałam myśleć, że naprawdę się zmienił. "Głupia!" skarciłam się w myślach. Wrócił zaledwie wczoraj, a ja już mu chciałam wybaczyć te wszystkie lata. Nie wiedziałam, co mną kierowało. Być może zaślepiłam się tym, że uwielbia mojego ulubionego autora. Jednak to była chyba jedyna rzecz, która nas łączyła. Nie powinnam się z nim w ogóle zadawać. Odchodząc w stronę przystanku przyrzekłam sobie, że już nigdy więcej nie powtórzę tego błędu.


*************************

Wiem, że nie dodaję ostatnio postów zbyt często. Jednak w szkole mam bardzo dużo nauki, kartkówki i sprawdziany mam już pozapisywane na cały miesiąc i po prostu nie wyrabiam. Niedługo egzaminy, trzeba się przyłożyć do nauki. Będę się starać dodawać choć 1 post w tygodniu.
Dziękuję ogromnie za (trochę ponad) 500 wyświetleń, oraz tyle komentarzy! To naprawdę miłe, że ktoś czyta moje "bazgroły" ;-)

poniedziałek, 9 lutego 2015

V

To już zaczynało się robić nudne. Gdziekolwiek nie poszłam, czegokolwiek nie zrobiłam, on tam był. Dlatego nie zdziwiłam się jego widokiem. Kątem oka dostrzegłam uciekającą w popłochu do klasy Weronikę. Biedna.
- Długo się już tak przysłuchujesz? - zapytałam obojętnym tonem. Nie byłam zła. Nie byłam zirytowana czy wściekła a tym bardziej przerażona tym, że podsłuchiwał prywatną rozmowę. Przyzwyczaiłam się do jego nudnego i przewidywalnego postępowania.
- Chwilę - odparł.
- Dlaczego musisz mnie nękać? Co ja ci takiego zrobiłam? - zaczęłam. Zadzwonił dzwonek. - Zresztą nieważne.
Nie oglądając się na niego, weszłam do klasy i zajęłam moje stałe miejsce. Patryk powędrował do swojej ławki.
Niecierpliwie czekałam na dzwonek, więc gdy tylko rozbrzmiał jego dźwięk, szybko zebrałam z ławki książkę i zeszyt, chwyciłam długopis, wrzuciłam wszystko do plecaka i prawie wybiegłam z klasy. Nie było to jakieś niespotykane zjawisko, zazwyczaj jako pierwsza opuszczałam salę.
Według tego, co sobie przypominałam, Michał miał na pierwszej lekcji WF. Musiałam się pospieszyć, ponieważ musiałam przejść przez praktycznie całą szkołę, a potem wrócić na lekcję języka polskiego. Gdy wyszłam zza rogu, zauważyłam chłopaka żegnającego się właśnie z Moniką.  Dziewczyna poszła na swoje zajęcia. Monika należała do równoległej klasy maturalnej.
- Cześć. Jak było? Opowiadaj! - mimo wszystko naprawdę chciałam, aby w ich związku układało się jak najlepiej. Ona czasami bywała zrzędliwa i chorobliwie zazdrosna, ale przecież każdy ma jakieś wady.
- Wstyd się przyznać, ale chyba właśnie polubiłem filmy romantyczne - oznajmił, przesuwając z zakłopotaniem ręką po włosach.
On, zatwardziały przeciwnik romansideł. No nieźle.
- Jakim cudem? - zapytałam zdziwiona.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Dziwne, co? Mniejsza z tym, było genialnie. A żarcie w restauracji było pyszne, chociaż nie mam zielonego pojęcia, dlaczego takie małe porcje nakładają na tak wielkie talerze.
Michał rzadko bywał w restauracjach. Jego mama była wybitną kucharką. Zapytaliśmy jej kiedyś, dlaczego nie została nią z zawodu. Odparła, że gotowanie to jej hobby, a medycyna jest powołaniem. Dlatego została lekarzem.
Tata Michała był prawnikiem. Ich syna ciągnęło jednak w zupełnie innym kierunku. Od zawsze marzył o podróżowaniu po świecie. Umiał biegle angielski, niemiecki, rosyjski, francuski i był w trakcie uczenia się japońskiego. Miał talent do języków. W szkole wybrał profil geograficzny. Początkowo jego rodzice nie zgadzali się z tym wyborem, chcieli, żeby został kimś wielkim, a nie zwykłym podróżnikiem czy geodetą, których ostatnio było pełno. Jednak kochali syna i uszanowali jego miłość do poznawania świata.
A ja? Ja chciałam zostać weterynarzem. Uwielbiałam wszelkiego rodzaju zwierzęta i chciałam im pomagać. Miałam też nadzieję, że w przyszłości uda mi się założyć własną hodowlę owczarków niemieckich długowłosych. Kochane psiaki.
- Też nie wiem, o co w tym chodzi. Nie ważne. Jak się podobało Monice?
- Powiedziała, że było nawet lepiej niż się spodziewała - uśmiechnął się. Naprawdę mu na niej zależało.
Odwzajemniłam uśmiech. Kochałam go jak brata. Skoczyłabym za nim w ogień. Byłam osobą, która miała albo serdecznych przyjaciół, albo najgorszych wrogów. Nie uznawałam niczego po środku.
Rozległ się dźwięk dzwonka. Nie udało nam się długo porozmawiać, lecz za trzy godziny lekcyjne miała być długa przerwa.
- Muszę lecieć - rzuciłam na odchodne.
- Pogadamy później - odparł rozanielony. Odwrócił się i wszedł do przebieralni. Ciesząc się jego szczęściem pobiegłam do klasy. Gdy wybiegłam zza rogu, nauczycielka właśnie miała zamykać drzwi. Przechodząc obok niej, zauważyłam jej pełen dezaprobaty wzrok. Często zdarzało mi się ledwo zdążać na lekcje. To nie moja wina, że pięciominutowa przerwa to zdecydowanie za krótko, biorąc pod uwagę rozmiar szkoły.
Po nużących trzech lekcjach nadszedł czas na półgodzinny odpoczynek. Mało, ale zawsze coś. Szłam w stronę szatni, ze smakiem pałaszując pyszną kanapkę z szynką i sałatą. Tym razem miałam ich więcej, na wypadek napadu głodu. Nie chciałam znowu wystawić się na pastwę losu Patryka. Chociaż musiałam przyznać, że sałatka była przepyszna.
Ten chłopak miał jakieś plany wobec mnie. Nie wiedziałam, co nim kierowało. Kiedyś wrogie stosunki, teraz miał wyraźną ochotę zamienić w coś innego. Nie podobało mi się to. Jego intencje z pewnością nie były czyste. Czegoś ode mnie chciał. Pozostawało tylko pytanie - czego?
Byłam już blisko szatni, widziałam siedzących w niej Michała i Monikę. Już miałam do nich podejść, gdy zauważyłam, że wywiązała się między nimi ostra kłótnia. Dziewczyna była cała czerwona, jej twarz wyrażała wściekłość. Mój przyjaciel pozostał jak zwykle opanowany, jednak wiedziałam, że w głębi duszy bardzo to przeżywa. Rzadko się tak bardzo kłócili. Zazwyczaj były to zwykłe sprzeczki, którymi oboje się nie przejmowali.
Nie chciałam im przeszkadzać i postanowiłam, że dam im chwilę prywatności. Zamierzałam usiąść na ławce  tuż obok szatni. Widok, który ujrzałam, zszokował mnie.
Obok ławeczki stał Patryk. Opierał się swobodnie o ścianę. Włosy opadły mu na twarz. Nie to mnie jednak zdziwiło. Chłopak czytał książkę. Z daleka zauważyłam znajomą okładkę. Mimowolnie podeszłam do niego.
- Co czytasz? - zapytałam.
W pierwszej chwili zachował się tak, jakby mnie nie zauważył. Dopiero po chwili podniósł wzrok. Był wyraźnie zdziwiony. Widocznie nie spodziewał się, że to ja kiedykolwiek z własnej woli rozpocznę rozmowę. Tak właściwie, to sama byłam zdziwiona swoim zachowaniem.
Chłopak włożył zakładkę między kartki książki i pokazał mi okładkę. Mimo że domyślałam się tytułu, stanęłam jak wryta. Patryk trzymał w rękach dzieło jednego z moich ulubionych pisarzy, Stephena Kinga. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- No co? To już nie wolno mi czytać?
- Ty... Czytasz książki Kinga? - zapytałam powoli. Byłam jego fanką. Stephena, nie Patryka.
- Uwielbiam gościa. A co?
Zamurowało mnie. Miałam zamiar spędzić przerwę w towarzystwie Michała i Moniki. Nawet nie zauważyłam kiedy wywiązała się między nami rozmowa. Bez obrażania się nawzajem, przekomarzań czy niechęci z mojej stronu. Byłam zdziwiona, jakim cudem mogłam z nim tak swobodnie rozmawiać. Zniknęła moja wrogość w stosunku do niego. Wiedziałam, że ten stan nie będzie trwał długo, że swoim zachowaniem niedługo doprowadzi mnie do białej gorączki. Nie zauważyłam wcześniej, że on jest taki ciekawy. Nie zauważyłam też wcześniej, że bez tej wyniosłości Patryk był całkiem interesującym chłopakiem.